wtorek, 22 czerwca 2010

"GRZEŚ, TATUŚ I DALEKIE WĘDRÓWKI" Ewa Ostrowska

Ewa Maria Ostrowska pseudonim: Brunon ZbyszewskiNancy Lane, (ur. 24 grudnia 1938 roku w Wilejce (obecnie Białoruś) – polska pisarka i dziennikarka. Swoje pierwsze lata spędziła u dziadków – Bronisławy i Witolda Kondrackich, w Landwarowie. Przeżycia związane z tym okresem na zawsze utkwiły w jej pamięci. Tam żołnierz strzelał do niej, do pięcioletniej dziewczynki, tam dowiedziała się, że jej ojciec zginął w Katyniu. Dalsze lata spędziła z dziadkami w Ornecie na Warmii, potem przeniosła się do Łodzi.
Studiowała socjologię na Uniwersytecie Łódzkim pisywała w łódzkiej prasie, a potem wyprowadziła się na wieś, na Mazury, gdzie mieszka do dziś.
Debiutem książkowym był tom reportaży „Tort urodzinowy” z roku 1966, a debiutem powieściowym „Pierwszy dzień tygodnia”, powieść o rodzinie, pokazująca obłudę, hipokryzję i brak porozumienia.
Autorka przede wszystkim powieści obyczajowych; interesuje ją krąg spraw rodzinnych. Wydała również książki dla dzieci i młodzieży, thrillery, kryminał i zbiór opowiadań. Za książkę Co tu słychać za tymi drzwiami otrzymała nagrodę IBBY (1983). Książki wydaje jako Ewa Ostrowska.

To dziwne, ale do tej pory nie czytałam żadnej książki tejże autorki. Tak się jakoś złożyło. Może to i dobrze. Zawsze miałam bardzo idylliczne wyobrażenie rodziny, a zwłaszcza relację między rodzicami. A w tej książce spotykam dość dziwną Mamę i Tatę. Oczywiście w moim pojęciu. Autorka nie boi się przedstawić Mamy w sposób odmienny, przerysowany i kontrowersyjny. Bohaterka jest kobietą zimną, nieczułą, troszczącą się jedynie o ład, porządek i praktyczne wychowanie syna. Nie pozwala na beztroską zabawę kilkuletniego dziecka oraz bezowocne, jej zdanie, wspólne rozmowy i wędrówki z ojcem. Męża również traktuje jak trzecie koło u wozu, powtarzając, iż wciąż błądzi głową w chmurach. Niczemu to nie służy, a tylko szkodzi młodemu umysłowi. Zwłaszcza niepraktyczne, głupie wręcz coroczne prezenty ojca dla syna: globus, mikroskop, lupa, przewodniki i encyklopedie. Matka jest zdania, iż tego co nie widać nie warto poznawać, szkoda tracić na to czas i energię. Chłopaki więc oszukują, a nawet okłamują Mamę, pragnąc mimo wszystko rozwijąc pasję obserwacji przyrody. Zastanawiają się również w jaki sposób można byłoby zmienić Mamę, uwrażliwić ją na piękno świata i odwrócić od tej praktycznej strony życia. Tym bardziej, że jak Tata powtarzał, kiedyś było inaczej. Nie potępiam takiego obrazu, bo sama niestety daję się wciągnąc w ten kierat codzienności, odwracający moją uwagę od tego co najważniejsze. Dzięki tej książce znów mam wielkie postanowienie zmiany. No, choćby próby. Wydawać by się mogło, że taki model rodziny jest nie do pomyślenia w czasach dzisiejszych. To błąd. Coraz częściej jednak spotykam rodziców zajmujących sie wszystkim, tylko nie dziećmi. Dom, praca, brak czasu, sztywne wymogi wychowacze robią z nas robotów, zapatrzonych tylko w jedną stronę. Nie ma mowy o spontaniczności, spóźnieniu czy złamaniu czy nagięciu jakichkolwiek zasad. To smutne, ale prawdziwe. Ta lektura daje jednak nadzieję. Na wspólne i własne, osobiste szczęście. Poznajcie jedną z wielu rodzin, którym udało się pokonać "gorzkie znaki czasu". Zobaczcie jak można poradzić sobie z tym, co dzieci nazywają sztywniactwem i wapniactwem.
Zróbcie to, nim będzie za późno.

"O rany! Tatuś przyniósł na talerzyku wielką porcję sernika! Chichocząc, opowiedział, że mamusia zdążyła zjeść pół czekoladowej babki i przynajmniej ćwierć sernika, a teraz leży na kanapie przed telewizorem i jęczy, że boli ją wątroba!
- Znaczy, tatusiu, że mamusia jest łakomczuchem. Ale ten sernik jest pyszny! Tym razem chyba rozumiem łakomstwo mamusi! Bo tak w ogóle to mamusi to przeważnie nie rozumiem. Co to oznacza, gdy mówi, że ty chodzisz z głową w chmurach?
- Pomyśl - odpowiedział tatuś.
"Pomyśl" należało do ulubionych słów Tatusia.
Grześ wylizał talerzyk z ostatnich okruszków sernika. Marszczył brwi i myślał.
- Nikt nie może chodzić z głową w chmurach, bo nikt nie jest wysoki aż do nieba.
- Każdy może. Nawet ty - oznajmił tatuś i dodał: - Pomyśl.
- To trudne myślenie,
- Wcale nietrudne. Powiedz, Grzesiu, dlaczego na przykład lubisz godzinami siedzieć na kładce nad jeziorem, nic nie robiąc?
- Ależ, tatusiu! - oburzył się Grześ. - Mówisz jak mamusia, kiedy mnie z tej kładki wypędza! Ja tam siedzę i patrzę!"


www.skrzat.com.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz