niedziela, 4 stycznia 2015

"KOT KAMELEON" Joanna Wachowiak




"To co się źle zaczyna, dobrze się kończy" tak można skrótowo opisać początek książki. Natalce nie spodobał się pomysł rodziców na wyjazd do babci Anieli. Nie lubiła wsi, nie miała tam co robić. Poza tym tata omyłkowo zostawił jej swoją walizkę, pozbawiając córkę zabawek i przytulanki. Tego było już za wiele! Ja ona wytrzyma tu trzy dni? Teraz do akcji wkroczyć musiała już tylko babcia, która gorącym kakao, kolorowymi kapeluszami i tajemnicą rozbitej lampy rozbawiła oraz bardzo zaintrygowała dziewczynkę. Chłodny strych, pełen zakamarków, pudeł i kurzu okazał się najbardziej ciekawym miejscem, gdzie skrawek szkiełka przenosił Natalkę do innego świata. A może to jej wyobraźnia płatała jej figle? Niesamowicie tajemnicza atmosfera domu, niecodzienne zajęcie babci oraz czarny, nieufny kot sprawiają, że książka wciąga na dobre. Pachnąca polnymi ziołami i kwiatami opowieść Joanny Wachowiak przenosi czytelnika z nerwowego, pędzącego miasta na spokojną, przytulną wieś. Tu czas płynie inaczej, a zwierzęta zdają się porozumiewać z ludźmi zrozumiałym językiem. Kot Blekot towarzyszy dziewczynce w fantazyjnych podróżach po świecie widzianym zza witrażowego szkiełka. Barwne, żywe obrazy zmieniające się jak w kalejdoskopie urzekają i zadziwiają. Dziewczynka ma okazję z bliska poznać, niemal dotknąć nieznany dotąd jej świat. Wszędzie pojawia się dziwny kot zmieniający swój kolor. W następstwie dramatycznego wydarzenia tytułowy Kot Kameleon  pojawia się naprawdę. Chyba to nie były tylko sny na jawie? Aura magii i czarów unosi się w całym domu i udziela wszystkim domownikom. Od pierwszego dnia pobytu Natalia to czuje i w końcu  docenia rodzinne powiązania z rzekomą czarownicą. Co więcej, okazuje się, że i ona sama prawdopodobnie jest...., ale o tym cicho sza, bo to ... kolejny sekret. Zachęcam byście poznali go osobiście. Finał zaskakuje samą bohaterkę oraz nas czytających. 
Książkę warto poznać, bo jest pięknie wydana i napisana. Adresowana jest nie tylko do dzieci, które nie spotkały się jeszcze z magią w swym krótkim życiu, ale również do ich rodziców, którzy nie wierzą już w jej moc.
Bije z niej niespotykane ciepło, siła i blask, co niewątpliwie doda więcej 
kolorytu naszej szarej rzeczywistości. 
Tego właśnie sobie i Wam, drodzy Czytelnicy,  życzę na ten Nowy Rok! 




"Mama spoglądała to na nią, to na szkiełko, najwyraźniej niczego nie rozumiejąc. W końcu wyciągnęła rękę.
- Pokaż, kochanie. Spróbuję.
Przytknęła kolorowy kawałek do oka.
- No i? - niecierpliwiła się Natalia. - Co widzisz?
- Hm... - Mama przykładała do oka kolorowe części szybki. W końcu zerknęła na Natalię. - A co ty widzisz?
Natalia wzięła od niej szkiełko. Tym razem przyłożyła do oka szybkę w żółtym kolorze. Obraz za oknem natychmiast się zmienił.
- No jak to: co widzę? Łąkę pełną żółtych kwiatów. Tych, z których latem plotłyśmy wianki.
- Mleczów? - zdziwiła się mama.
- Tak, jest ich mnóstwo! latają nad nimi pszczoły.
- Pszczoły?... Jesienią? - Mama spojrzała za okno. - Nad polem tylko ptaki...
- Mamo, to pszczoły! o, tam mają ule - Natalia wskazała ręką na lewo. - Miód z nich aż wycieka. Kot, żółty kot! Ee, już się schował. Ten kot jest dziwny, ciągle zmienia kolor... Och, i balony! Dwa wielkie balony, stoją nadmuchane, z przypiętymi koszami, gotowe do odlotu. A tutaj ogromna babka pisakowa i wielki kawał sera, widzisz? Już się do niego mrówki zbiegły. - Wskazywała ręką na wprost i na prawo. - Pewnie olbrzymy wybrały się na piknik, przyleciały balonami, rozłożyły jedzenie... Spójrz, przy serze stoją solniczka i pieprzniczka! Olbrzymy pewnie poszły zrywać słoneczniki - rosną z tyłu, za wszystkimi, i też są ogromne!
Mama wodziła wzrokiem za wyciągniętą ręką Natalii, ale widziała jedynie to co zwykle: domy, drogę ze stojącymi na niej kałużami, dwie wierzby, choinki i niewykończony budynek, a za tym wszystkim - rzędy drzew tworzące ścianę lasu.
- No i co? Nie widzisz tego? - Natalia odjęła szybkę od oka i spojrzała na mamę. - Nie widzisz... - stwierdziła z żalem, widząc jej bezradną minę. - Ale przecież jak tylko przyłoży się szkiełko... przecież można to wszystko sobie wyobrazić. Dziadek by potrafił. 
- Tak, dziadek... Ja tak nie potrafię. No, kochanie? - Mama pogładziła Natalię po policzku, a potem łagodnie podniosła palcem jej brodę i z uśmiechem zajrzała w oczy. - Zejdziemy na dół? Wkrótce musimy jechać, tata ma ważne zebranie w poniedziałek rano i musi się do niego przygotować.
- Tak, zaraz zejdę - mruknęła Natalia.
Mama pogłaskała ją po głowie i pocałowała. Po chwili było już słychać oddalające się kroki i skrzypienie schodów. Blekot natychmiast znalazł sieobok Natalii, zupełnie niepostrzeżenie, jak miał to w zwyczaju.
- Jak wrócę do domu, wszystko znów będzie zwyczajne. - Natalia obracała w rękach kolorową szybkę."




Wydawnictwo BIS


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz