sobota, 24 września 2011

"MAŁY ASMODEUSZ" Ulf Stark, Józef Wilkoń

dedykuję ANI:-)

Nie łatwo być synem Władcy Ognia i Westchnień, oj nie! Mały Asmodeusz w przeciwieństwie do swych braci oraz kuzynów był diabełkiem grzecznym, wrażliwym i spokojnym. Niepokoiło to niezmiernie całą rodzinę. Ojciec wysłał go więc na próbę do ludzi na Ziemię, by zdobył czyjąś duszę. Jak się można było spodziewać, Asmodeuszowi spodobało się na górze, choć mimo zapewnień taty, niełatwo było znaleźć naiwną duszyczkę skorą do oddania się diabłu. Próbował rozmawiać z krową, księdzem, dziećmi w szkole, ale to na nic. Jak na przekór doświadczył także pomocy i życzliwości dobrego piekarza. To nie ułatwiało mu wykonania zadania. 





Cóż było robić, czekać tylko na wybuch gniewu ojca. Ale właśnie wtedy dane mu było spotkać małą, smutną, nieszczęśliwą dziewczynkę, która gotowa była pójść do piekła, by spełniło się jej marzenie.
Zdawać by się mogło, że  Asmodeusz znalazł w końcu to, czego szukał. Idealna kandydatka na paktowanie z diabłem była w zasięgu ręki. Ale czy na pewno? O co poprosiła Krystynka? Dlaczego Władca Ognia i Westchnień mimo tego był niezadowolony? 




Koniecznie sięgnijcie po książkę Ulfa Starka. To prawdziwy rarytas, nie tylko ze względu na fabułę, ale przede wszystkim mistrzowskie obrazy Józefa Wilkonia. Fanów tego artysty nie muszę przekonywać jak cenne i wartościowe są jego prace. Nie zawiedzie i tym razem. Realistycznie żywe, niezwykle wciągające i ujmujące. Pochłaniają bez reszty... jak piekielne czeluście. Mroczne, jak cała historia. A jednak z przebłyskiem światła, jakby nadziei na ostateczną wygraną dobra nad złem. Ponieważ samego diabła także da się oszukać i przechytrzyć. Przekonajcie się sami. Polecam gorąco!




"Tej nocy Asmodeusz prawie nie spał, tylko myślał o tym wszystkim strasznym, co słyszał o życiu na Ziemi. O tym okropnym ptasim hałasie na górze, o świetle słonecznym tak mocnym, że łzawią od niego oczy, i o powietrzu, którym prawie nie można oddychać, tak jest przejrzyste i jasne.
Następnego dnia matka przetarła mu buzię ścierką.
- Teraz, gdy idziesz do ludzi, musisz być równie czysty i paskudny jak oni - powiedziała, założyła mu ludzkie ubranie wyjęte z magazynu i na pożegnanie uszczypnęła pieszczotliwie w ucho.
Potem ojciec wziął go za rękę  i poprowadził przez sześćset sześćdziesiąt sześć korytarzy aż do ostatniej bramy Czarnej Góry.
- Dalej musisz już sam dać sobie radę, mój synu - powiedział. - I pamiętaj o tym, co masz zrobić. Masz zdobyć dla mnie duszę, zanim wybije północ. Dłużej twoje płuca nie wytrzymają powietrza.
- A jak mam znaleźć tę duszę? - zapytał Asmodeusz.
- Taką duszę łatwo rozpoznać - powiedział ojciec. - Szukaj wśród nadętych i pyszałkowatych. Szukaj wśród głupich i bezmyślnych. Albo idź do smutnych i nieszczęśliwych. Tych łatwo jest oszukać.
- A co ja będę jadł? - zakwilił Asmodeusz.
- Jedz baranie łajno - powiedział ojciec. - Jest ono równie pożyteczne jak zdrowe.
Potem życzył Asmodeuszowi powodzenia, dał mu jedną uncję swojej magicznej mocy i postanowił, że zobaczą się w tym samym miejscu, zanim północ wybije na Ziemi.
- Żebyś tylko mnie nie zawiódł - przykazał Asmodeuszowi Pan Ognia i Westchnień.
- Postaram się - powiedział Asmodeusz i otworzył ciężkie drzwi do Ziemi."





Wydawnictwo Media Rodzina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz