piątek, 26 czerwca 2015

"OKO W OKO ZE ZWIERZAKIEM" Renata Piątkowska



Wierzcie mi, że nie znacie zwierząt tak dobrze jak myślicie. Ta książka przedstawia je z zupełnie innej strony, ale prawdziwie. To niesłychane, co potrafią i jak mądre potrafią być! Każdy rozdział to osobna "sylwetka" bardzo indywidualnego i niezwykle przyjaznego zwierzaka. Wiele przygód i wesołych sytuacji opisuje autorka chcąc właśnie przybliżyć nam prawdziwe oblicze tych stworzeń. Śmieszne, ale i mrożące krew w żyłach przygody są udziałem nawet tych najmniejszych. No bo, co powiecie na gadającego gwarka, który pomógł swojemu panu oświadczyć się? Albo dziką świnię, która przyczyniła się do wielu udanych randek Mateusza? Jest też opowieść wojenna, o bardzo odważnym gołębiu Cher Ami, który za wszelką cenę dostarczał meldunki do żołnierzy. Kucyk Hektor zaś to bardzo odpowiedzialny przewodnik niewidzącego starszego pana. Ta lektura to kopalnia informacji i faktów na temat pozornie nieciekawych czy zwykłych zwierząt. Nic bardziej mylnego. Te ciepłe opowiastki dają wiele do myślenia. Otaczający nas "bracia mniejsi" zasługują na szczególną uwagę, opiekę i zainteresowanie. W dużej mierze dzięki nim żyjemy, rozwijamy się, zdrowiejemy, uczymy się, nabywamy sprawności i umiejętności, przyczyniają się do tego, że znamy swoje miejsce na ziemi. Za to wszystko należy im się szacunek, za ich bezinteresowne poświęcenie i przyjaźń. Polecam!




- Mani mieszka w niedużej indyjskiej wiosce i pomaga rolnikowi, panu Martinowi, w hodowli zwierząt. Ta małpa bez najmniejszego problemu radzi sobie ze stadem liczącym ponad setkę kóz. Każdego ranka sama jedna prowadzi je na pastwisko. Gdy któraś kózka próbuje zboczyć z trasy lub zostaje zbyt daleko w tyle, Mani jednym susem wskakuje jej na grzbiet i zmusza ją, by dołączyła do reszty stada. Potrafi kierować kozą nie gorzej niż jeździec koniem. W zależności od tego, w którą stronę chce skręcić, ciągnie kozę za lewe lub prawe ucho. A gdy zwierzę idzie zbyt wolno, pogania je, uderzając piętami po bokach. Nieraz widziałem, jak Mani galopuje na kozim grzbiecie uczepiona szyi i pochylona nisko niczym dżokej. Niezwykle zręcznie przesiada się z jednej kozy na drugą, a czasem dowodzi nimi z ziemi, wydając głośne okrzyki. Na pastwisku małpa bacznie obserwuje swoje podopieczne i nie dopuszcza do tego, by choć jedna się oddaliła. Przed zmrokiem sprowadza wszystkie kozy z powrotem do zagrody, gdzie czeka na nie pan Martin. Gospodarz już dawno się przekonał, że może całkowicie polegać na Mani, bo odkąd ona zajęła się wypasem kóz, nie odnotował żadnych strat. Całe stado, powtarzając niezmiennie: "Meee, meee", przemieszcza się potulnie tam, gdzie skieruje je małpa. A ona wydaje się zachwycona, że może się rządzić i skakać sobie z kozy na kozę. Ale najbardziej lubi ściskać w dłoniach kozie uszy i pędzić przez pastwisko na złamanie karku."




Wydawnictwo Literatura


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz