niedziela, 21 grudnia 2014

"CZYTAMY BEZ MAMY" Magdalena Zarębska


Wydawnictwo Debit wypuściło właśnie proste, kolorowe, łatwe do samodzielnego czytania lekturki. Dla maluchów zaczynających "poważną" przygodę z książką odpowiedni jest poziom I.  Każdy następny to wyższy stopień trudności i złożoności tekstu. Seria jest tak opracowana, by dziecko na każdym etapie swojego rozwoju potrafiło zapoznać się z fabułą, zrozumiało przekaz i nabyło nowych umiejętności językowych. 


                          

"Nadchodzi słoniątko" to bardzo ciekawe przedstawienie historii ... z łona mamy słonicy. Ciepło opowiada o odczuciach potomstwa, które poznaje świat jeszcze przed przyjściem na niego. Intrygujące prawda? Przecież nieraz rodzice spotkali się z pytaniami swoich dzieci, co siedziało z nimi przed narodzinami, gdzie byli  i co robili. Ta książeczka to odpowiednia forma odpowiedzi na tego typu dociekliwość. Słoniątko jeszcze w brzuchu uczy się rozpoznawać głosy, dotyk. lęki i radość płynące z zewnątrz, a kiedy jest już wśród rodziny ciekawość świata tylko się wzmaga. Czyli podobnie jak u nas, ludzi. Dla każdego czas spędzony na ziemi od samego początku to najpiękniejsza przygoda. I choć to nie jest łatwa wędrówka, o czym przekonało się małe słoniątko, to stanowi najcenniejszy dar - samo życie.



"Kiedy słoniątka zaspokoiły pragnienie, zaczęły dokazywać. Chlapały, pryskały i polewały wodą  wszystko dookoła. Maluch słyszał uderzenia kropli, które odbijały się od skóry Mamy. 
Słonica odchrząknęła ostrzegawczo, a potem zamachnęła się trąbą. Przy wodopoju znów zapanował spokój i Słonica mogła w spokoju zjeść śniadanie.
Całe szczęście  nad rzeką nie brakowało soczystej trawy. Słonica sięgnęła po pierwszą kępkę. Potem wyciągnęła trąbę wysoko ponad głowę, żeby zerwać kilka liści z drzewa. Oderwała też kawałek kory z pnia i przeżuła go ze smakiem. Słonik słyszał szelesty, trzask łamanych gałązek i chrzęst rwanej trawy. 
Kiedy  już najadła się do syta, ukryła się w cieniu rozłożystego drzewa. Kołysała się na boki, przestępowała z lewej nogi na prawą, z prawej na lewą. Słonik czuł się bardzo dobrze. Było mu ciepło i wygodnie. Oczy same zaczęły mu się zamykać, a po chwili usnął, wtulony w mamę."




"Kraina Nieczytania" to kolejny nietypowy pomysł na opowiastkę dla dzieci. Tym razem bohaterami są chłopcy nielubiący czytać książek. Potrzebne są im jedynie do budowania zamków, dróg i tuneli. Staś i Kacper  nie szczędzą za to czasu na zabawę autkami, klockami i robotami. Nikt nie jest w stanie ich przekonać do tego, by zaglądnęli do środka książki i zapoznali się z jej treścią. Uważają to za nudne i bezużyteczne zajęcie. Do czasu gdy pojawia się tajemniczy Skrzat Literka. On na swój magiczny sposób pokazuje im czym są słowa i zdania. Udowadnia, że mają bogatą wyobraźnię gwarantującą nie tylko dobrą zabawy, ale także podróżowanie w czasie i przestrzeni. A to wszystko dzięki książkom właśnie. Bracia nie zdawali sobie sprawy z tego jak ciekawe i zajmujące może być czytanie. Czy Skrzat przekona w końcu Stasia i Kacpra do zaprzyjaźnienia się z biblioteczką? Sprawdźcie.




"- Zaczynamy! - Skrzacik potarł maleńkie dłonie i poprosił: - Powiedzcie jakieś słowo, pierwsze, które przyjdzie wam do głowy.
- Niebezpieczna przygoda! - wypalił Kacper.
- Tajemnicza wyprawa - dodał Staś.
- Hola, hola, panowie! Dopiero zaczynamy, dopiero się rozkręcamy! Lepiej będzie zacząć od czegoś prostszego, od czegoś łatwiejszego! Niech znajdę proste i krótkie słowo. Nietrudne, ale ciekawe. Niech będzie... Las!
Zanim Kacper zdążył się skrzywić i obrazić, zdarzyło się coś bardzo nieoczekiwanego.
Coś, czego chłopcy zupełnie się nie spodziewali...
W miejscu, gdzie do tej pory stała szafka z książkami, pojawił się najprawdziwszy las. Wiatr szumiał w koronach rozłożystych drzew, słychać było śpiew najróżniejszych ptaków. Gdzieś niedaleko natrętnie brzęczała mucha, a z oddali dobiegało stukanie. Pewnie jakiś dzięcioł opukiwał korę drzewa długim i ostrym dziobem. Pomiędzy drzewami chłopcy zauważyli ogromną pajęczynę, krople rosy zawieszone na nici pajęczej błyszczały w porannym słońcu. Pojawiła się wiewiórka. Słychać było, jak drapie ostrymi pazurkami o korę, a po chwili wspięła się na sam czubek drzewa. Po drodze musiał strącić szyszkę, która odbiła się od kilku gałęzi, a na koniec potoczyła się po zielonej trawie.. Kukułka kukała raz tu, raz tam. Niewielka myszka przemykała pomiędzy krzakami pełnymi dojrzałych, granatowych jagód. Czuć było wspaniały zapach rozgrzanej żywicy, mchu i grzybów.
Chłopcy wpatrywali się w magiczny obraz jak zaczarowani. Jakby nigdy nie widzieli piękniejszego widoku.
Skrzat pozwolił im się nacieszyć krajobrazem, a potem pstryknął palcami. Las zniknął, jakby go nigdy nie było. Bracia mrugali oczami, rozglądali się zaskoczeni. Szafka z książkami znów stała na swoim miejscu."




Wydawnictwo Debit



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz