piątek, 30 września 2011

"MALI BOHATEROWIE" Barbara Gawryluk


Ta książka to prawdziwa perełka! Pod względem edytorskim, a także autorskim i  merytorycznym. Panią Barbarę Gawryluk znamy dzięki audycjom Radia Kraków oraz przygodom psów: Kaktusa oraz Dżoka, a także świstaka Gwizdka.


Tutaj opisała kilka autentycznych i prawdziwie bohaterskich historii. Ale nie-znanych , czy -sławnych ludzi, lecz zwykłych małych dzieci, które dzięki swej zaradności, odwadze i opanowaniu uratowały zdrowie i życie bliskim. Piękne, wzruszające i pouczające opowieści. Naprawdę warto, nie tyle pisać o takich czynach, co nawet krzyczeć, by dać przykład i zarażać męstwem innych. Sami bohaterowie nie czują się nimi, co więcej mówią, że zrobili to co do nich należało, co należy robić w sytuacjach nagłych, niebezpiecznych.


Ale na uwagę zasługują także rodzice, którzy swoje pociechy tak wychowali i przygotowali na trudy życia. Dzieci znały numery alarmowe, ale przede wszystkim wyróżnili się jasnością umysłu i spokojem, co pozwoliło na szybką reakcję i pomoc. Sześć różnych historii, ale w każdej to samo przesłanie. Warto uwrażliwiać młodego człowieka na krzywdę innego, uczyć go, że nawet małoletni są w stanie poratować drugiego w nieszczęściu.


Całości dopełniają, bądź co bądź, surowe czarno-kredowe rysunki pani Joanny Olech, emanujące silnymi emocjami i stopniujące dramatyzm konkretnych wydarzeń. Przemek, Karolinka, Damian, Kuba, Marta, Ada i Sandra - imion być może nie zapamiętacie, ale to co uczynili na pewno zapadnie w pamięć. 




"Nagle w drzwiach do pokoju stanął obcy mężczyzna. Przyglądał się babci, Kubie i Pawełkowi i nic nie mówił.
- Co pan tu robi? - zapytała zaniepokojona babcia. - Pomylił pan mieszkania?
Mężczyzna nie opowiedział.
- Jak pan tu wszedł? Kogo pan tu szuka?
Jak pan się nazywa? - głos babci był coraz bardziej podenerwowany.
Obcy mężczyzna dalej nic nie mówił. Kuba wyczuł nieprzyjemny zapach.
- Babciu, on jest pijany - szepnął.
- Proszę stąd wyjść, proszę natychmiast opuścić nasze mieszkanie! - teraz babcia już prawie krzyczała, ale mężczyzna nie reagował, tylko stał i rozglądał się.
- babciu, on ma czapkę Pawełka - powiedział Kuba - on grzebał w naszych rzeczach w przedpokoju!
- Ach tak! - zawołała babcia. - Ty złodzieju! Ja ci pokażę! - i babcia chwyciła złodzieja za rękaw kurtki i przycisnęła do ściany... - Kubuś, zabieraj Pawełka do pokoju i dzwon po pomoc.
Kuba wepchnął młodszego brata w głąb pokoju. Pawełek przerażony wszedł na łóżko i wtulił się w poduszkę. Na stoliku leżał telefon komórkowy. Kuba bez zastanowienia wystukał numer 112."




Wydawnictwo Skrzat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz