piątek, 12 grudnia 2014

"NOSKAWERY" Paweł Beręsewicz

Książkę czyta się jednym tchem. To nie jest zasługa niezbyt wielu stron, ale wartkiej i ciekawej fabuły. Paweł Beręsewicz znów zaskoczył. Pomysłem, oryginalnością i ... zakończeniem. Czyli tym co zawsze. Nie powinno być to więc żadną niespodzianką, kto zna twórczość autora. Za to uwielbiamy pana Pawła. Opowieść napisana czytelnym, przejrzystym i konkretnym językiem, okraszona humorem i bystrą puentą przedstawia historię, której bohaterów znamy z autopsji. To nasze dzieci, chodzące do szkoły i stykające się ciągle z "niezmiennie zmienną" modą. Każdego dnia coś innego jest na topie, coś co bezwzględnie wymagane jest posiadać przez ucznia. W przeciwnym wypadku nie jest się zauważanym, zapraszanym, lubianym. A to już poważny problem. Dzieci potrzebują kręgu przyjaciół, ciągłej uwagi i akceptacji. Dlatego też zrobią wszystko, by nie odstawać od grupy. Nasza bohaterka jest zwykłą dziewczynką pragnącą żyć w klasie jako osoba popularna, ale nie nadążając w zdobywaniu "aktualnie obowiązujących" przedmiotów staje się niewidoczna. Noskawery, a potem lightman (autor koniecznie musi to opatentować:-) wartościują młodego człowieka w szkole. Początkowo Zuzia poddaje się temu, ale epilog udowadnia i pociesza, że mądre wychowanie daje pozytywne efekty. Polecam.


"Sklep Benettiego zajmował sporą przestrzeń na poziomie +1. Wielkie przeszklone wejście znajdowało się tuż przy schodach ruchomych, a kupujących witał w progu płaski blondynek wycięty z dykty albo tektury. Uśmiechał się uroczo, wskazującym palcem lewej ręki wskazywał swój modnie odziany nos, a prawą ręką wykonywał gest z podniesionym kciukiem.
To pewnie ten Jackson - pomyślała babcia i weszła do środka.
Dział noskawerów zajmował dwie ściany po prawej stronie od wejścia. Proste modele wisiały na specjalnych wieszaczkach, pogrupowane według rozmiarów, fasonów i kolorów. Przecenione resztki jesiennej kolekcji kłębiły się w wielkich koszach, w których grzebało kilka nastolatek. Babcia, oszołomiona bogactwem wyboru, stanęła bezradnie na środku i zastanawiała się, czy jednak nie uciec. Młody, przystojny sprzedawca wyczuł to niebezpieczeństwo i bezszelestnie jak duch znalazł się na posterunku.
- Czy mogę szanownej pani w czymś pomóc? - spytał aksamitnym głosem.
- Czy dostanę u państwa noskawey firmy Nosex? - nieśmiało spytała babcia.
- Ma pani na pewno na myśli Nosox - uśmiechnął się pobłażliwie. - Oczywiście , że pani dostanie. Chciałaby pani któryś z modeli premium, czy coś ... z niższej półki?
- Właśnie nie wiem, z której półki - speszyła się babcia. - Tyle tu tego jest. Chodzi mi o taki, jaki ma ten pan Jackson.
Sprzedawca rozpromienił się.
- Doskonały wybór - pochwalił. - Widzę, że pani zna się na rzeczy. Proszę za mną.
Zaprowadził babcię do szklanej gabloty, w której zamknięte były modele specjalne i wyjął na ladę kilka plastikowych pudełek.
- Pięćdziesiąt złotych? - przeraziła się babcia, patrząc na naklejkę z ceną.
- Nie, nie! Pięćset - powiedział sprzedawca uspokajającym tonem. - To oryginalny towar. Jedno zero się gdzieś schowało.
Babcia patrzyła na niego w niemym zdumieniu.
- Tyle pieniędzy za coś takiego? - jęknęła w końcu.
- No cóż, proszę pani, to mercedesy wśród noskawerów. - Sprzedawca sprawiał wrażenie urażonego. - Jackson bardzo je chwali."



Wydawnictwo Literatura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz