piątek, 30 października 2015

"LICZĘ SOBIE" Wojciech Widłak, Zofia Stanecka, Rafał Witek






Super pomysł na połączenie nauki z zabawą! Pisze to mama bardzo ciekawskich uczniów.  Choć podręczniki są coraz fajniejsze dla dzieci, bardziej przychylne włączaniu zabawy do zadań, to takich lekturek nigdy nie będzie dość na rynku. Te wyróżniają się przede wszystkim wybitnymi nazwiskami autorów: Zofia Stanecka, Wojciech Widłak i Rafał Witek. Tylko przypomnę, bo chyba każdy zna te nazwiska. To twórcy uwielbianych przez dzieci takich bohaterów jak - Basia, Pan kuleczka, Kaczka Katastrofa oraz Julka Kulka czy Fioletka. Wszyscy troje piszą książki, wiersze, opowiadania w "Świerszczyku" - najlepszym, najstarszym i jedynym takim czasopiśmie dla dzieci szkolnych w kraju.



 "Liczę sobie" to zbiór książeczek edukacyjnych przeznaczonych dla dzieci w różnym wieku. Stąd podział na poziomy. Zróżnicowane stopnie trudności zadań i ćwiczeń pomogą wybrać odpowiednią lekturę. Przepiękna szata graficzna przyciągnie wzrok najmłodszego czytelnika. Nie zaskoczę jeśli napiszę, że wróżę i życzę temu projektowi co najmniej tak wielkiego sukcesu i popularności jak poprzedniej serii - "Czytam sobie", gdzie powstają ciągle nowe tytuły. Bardzo nas to cieszy! Mam nadzieję, że tak rozrośnie się również i to matematyczne wydanie Egmontu. 





Każda książeczka to osobna historia z ciekawymi bohaterami - Królem Gromorykiem i kotem Gadułą, Sczurkami oraz robotem Fredkiem i Jagodą zmagającymi się z różnymi zadaniami, dlatego potrzebna jest im pomoc dziecka:-).Wesołe ilustracje, interesujące łamigłówki, intrygujące pytania wciągają na długo. Pod względem merytorycznym nowoczesne podręczniki dla klas 1-3 pozostawiają wiele do życzenia, stąd wielka potrzeba rozwijania zdolności matematycznych. Seria "Liczę sobie" wspiera rozwój motoryczny, myślenie abstrakcyjne oraz przyczynowo-skutkowe. Przy dzisiejszym bardzo ograniczonym i mało wymagającym programie nauczania wczesnoszkolnego nasze sprytne i chętne do nauki dzieci po prostu nudzą się na lekcjach. Ich energia i możliwości poznawcze są nieograniczone, dlatego też przy braku uwagi dorosłych czy małym zainteresowaniu szkolnym sięgają do internetu, gier i tabletów. A to może skończyć się nie zawsze dobrze.




Mój pierwszoklasista z łatwością poradził sobie z poziomem 1, z radością zrobił poziom 2, ale już przy trzecim pomagała starsza siostra. Cały cykl obejmuje wiek 4-9 lat. Do tej pory wydano po dwie różne przygody z każdego stopnia trudności. Wszystkie bardzo starannie wydane, w formacie mieszczącym się w małych rączkach, z grubszymi kartami do pracy i naklejkami do uzupełniania. Okładki oferują również dyplom sukcesu potwierdzający nabycie przez dziecko ćwiczonych umiejętności ku wielkiemu samozadowoleniu młodego adepta nauki. 





Zadania mają różną postać - jak zadania otwarte, zamknięte, z treścią, do uzupełnienia, zakreślenia, porównania czy własnego wymyślenia. Nie ma dwóch identycznych. Duże litery i proste polecenia sprzyjają samodzielności. Zabawne historie i perypetie bohaterów rozwijają wyobraźnię, pobudzają do myślenia, wyciągania wniosków, formowania osądów. Piękny literacki język wzbogaca słownictwo, uczy nowych słów i pojęć. Wiele problemów wymaga odmiennego podejścia i rozwiązania. To cieszy dzieci, bo mogą same wymyślić swoje własne zakończenie czy wyjście z kłopotów. Nikt niczego nie narzuca.




Dziecko zaczyna dostrzegać powiązania z matematyką w każdej dziedzinie życia. Niby proste ugotowanie jajek, czy zwykłe, codzienne kłótnie z braćmi albo naturalny konflikt psów ze szczurami, a jednak wszędzie potrzeba obecności liczb, równań, miar, bo bez tego nie da się po prostu funkcjonować.  Przyczyna, skutek, równowaga, symbolika to abstrakcyjne dla dziecka pojęcia, ale już od najmłodszych lat nieświadomie potrafi się nimi posługiwać. Matematyka jako królowa nauk, pomaga zrozumieć związki między faktami, odkryć prawidłowości rządzące światem, uporządkować swój sposób patrzenia na otoczenie.

Szczerze polecam!





Wydawnictwo Egmont




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz