środa, 8 kwietnia 2015

"CZY WOJNA JEST DLA DZIEWCZYN?" Paweł Beręsewicz


Ostatnio pojawiło się wiele  książek dla dzieci i młodzieży o tematyce wojennej. Cieszy mnie to, nie tylko jako nauczyciela historii, ale również jako rodzica. Bez wątpienia, niejedna z tych pozycji powinna stać się obowiązkową lekturą szkolną. Każda z nich jest przygotowana na wysokim poziomie graficznym, merytorycznym i dydaktycznym. Z całą pewnością  przyjęta byłaby z wielką chęcią przez dzieci i młodzież. Ciekawość tematu, dopasowanie wiekowe i świetne ilustracje przekonują do zapoznania się z niełatwym tematem. Można go ująć na wiele sposobów. To pokazuje bogactwo przekazu różnych wydawnictw. Ta akurat książka, naszego ulubionego autora, uświadamia jak bardzo wojna dorosłych dotyczyła również dzieci. Mówi się, że nie uczestniczyły w niej, a już na pewno nie jest ona dla dziewczyn. Było jednak na odwrót, o czym świadczy historia Antka i Eli. Bohaterowie szybko zrozumieli, że czas w jakim przyszło im żyć jest nadzwyczajny, wymusza ono skrócenie dzieciństwa, a tym samym przyspieszone dojrzewanie. Dzieci walczyć musiały jak dorośli, nie tylko przelewając krew, ale również pracując, przekazując tajemnice i ulotki, opatrywać rannych. Nie sposób wyobrazić sobie wielu akcji skierowanych w hitlerowców, a tym bardziej Powstania Warszawskiego bez ich udziału. To właśnie ci najmłodsi byli organizatorami i inicjatorami wszelkich buntów wobec okupanta. Tak, wojna nie jest dla dziewczyn , ani w ogóle-  dzieci, ale bez ich pomocy, poświęcenia i ofiary nigdy by się nie skończyła. Szczerze polecam!







"- Uparła się. Nie mogłam nic zrobić - przepraszająco powiedziała ciocia, kiedy zaprowadziła mnie do szpitala, a mama zbiegła na dół po wielkich kamiennych schodach.
- Uparłaś się? - Mama popatrzyła na mnie poważnym, zmęczonym wzrokiem, a ja odpowiedziałam:
- Tak, i ciocia nie mogła kompletnie nic zrobić.
Drogę w górę po szpitalnych schodach odbyłyśmy już razem. Mama poprowadziła mnie za rękę do jakiegoś pokoju i powiedziała:
- Siedź tu i nie ruszaj się stąd!
Siedziałam tam i nie ruszałam się tak długo, jak normalny człowiek może wytrzymać siedząc i nie ruszając się, a potem wyszłam na korytarz. Straszny tam panował rozgardiasz. Pielęgniarki i lekarze ganiali tam i z powrotem, a spoceni sanitariusze raz po raz wnosili rannych z kolejnych domów, które miały mniej szczęścia niż nasz.
- Z drogi! - krzyknął ktoś do mnie, a ja posłusznie przykleiłam się do ściany.
Tuż obok mnie postawiono nosze, na których leżał straszy pan w eleganckim garniturze. Lewy rękaw jego granatowej marynarki zmienił kolor na ciemnofioletowy. Nożyczki w czyichś zręcznych palcach rozcięły zakrwawiony materiał, a ja zamknęłam oczy, żeby nie widzieć, co jest pod spodem.
- Przytrzymaj tutaj! - usłyszałam po chwili stanowczy głos mamy.
Trzęsłam się ze strachu, ale położyłam dwa palce na białym opatrunku zakrywającym zranione miejsce, a mama owinęła go bandażem.
- Miałaś siedzieć i się nie ruszać! - wycedziła przez zęby, a ja szepnęłam:
- Przepraszam, mamo.
Kiedy zamiast odesłać mnie z powrotem do cioci, mama uśmiechnęła się, pogłaskała po głowie i powiedziała: "Dziękuję za pomoc, córeczko", zrozumiałam, że przyszły dziwne czasy."

                                             

Wydawnictwo Literatura

                                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz