środa, 24 sierpnia 2011

"MIŁOŚĆ JEST..." Tomasz Kruczek



                  Mówią, ze miłość wiele ma imion. Co więcej, ma wiele twarzy, kroczy wieloma ściezkami, sami nie zdajemy sobie sprawy, jak często nas dotyka, że ciągle jej doświadczamy. Miłość to nie tylko miłe słowa, piękne gesty czy ciągłe trzymanie się za ręce. To również pobłażliwość, zrozumienie, pokora, ustępliwość. Ta książka o tym zaświadcza. Przedstawia kilka historyjek z życia wziętych, przekonujących nas dorosłych oraz młodszych pokoleniowo czytelników jak bardzo miłością przesycona jest codzienność. Pęd życia i fałszywie rozumiana moda na nowoczesność powodują, że nie zauważamy jej, nie zapraszamy do siebie. Robimy to albo świadomie, bo dziś miłość inna niż filmowa to wstyd  lub co gorsza, nie umiemy kochać, bo nie jesteśmy tego uczeni.  Dopiero ktoś  lub coś musi nam ją wskazać placem. Jesteśmy niedowiarkami, a może zwykłymi ignorantami. A przecież tak naprawdę bez niej nie da się żyć, bez niej nie moglibyśmy istnieć. Czy to tak trudno pojąć? Dlatego potrzeba nam przykładów i wzorów. Należy uczyć się jej ciągle na nowo, bo świat i ludzie się ciągle zmieniają, więc i miłość ciągle zmienia swe drogi, by do nas w końcu dotrzeć. 


              Ilu ludzi na ziemi tyle dowodów istnienia i działania miłości. Jak w przypadku Janka, który po spotkaniu z kolegą zajmującym się licznym rodzeństwem, sam docenił młodszego brata. Po poznaniu Aćki-Dziwaczki klasa nagle zrozumiała cichą i skromną dziewczynę. Pojęli czym jest prawdziwe poświęcenie i bezinteresowna pomoc. Tomek odczuł czym jest miłość i wsparcie rodzicielskie, bo dzięki temu przełamał swój lęk przed ogniem. Chuligani niszczący ogród Ernesta nie spodziewali się ujrzeć korzącego się z bólu i bezsilności starszego pana. To poruszyło ich serca i odmieniło na zawsze. Gosia zaś, już nigdy nie oceni pośpiesznie kolegi, który przyczynił się do przeprowadzenia operacji ratującej nogi koleżanki.
                  Książkę czyta się jednym tchem, długo pozostaje w pamięci, wzrusza, porusza i zmienia. Bo jest o miłości. Tej cichej,  nieskończonej, wiecznej i ponadczasowej.

Autor ma swój blog, zapraszam TU



"[...] Wieczorem, kiedy wszyscy sobie już poszli, Gosia siedziała na swoim ulubionym balkonie i patrzyła na miasto.
- Mogę się przysiąść, córeczko? - z tyłu stał tata z krzesłem w ręce.
- No pewnie!
- Wiesz - powiedział tata poważnym głosem - słuchałem fragmentów twojej książki, którą czytałaś dzisiaj koleżankom. Jest bardzo ładna, ale...
- Ale co , tatusiu?
- Nie wszystkie fragmenty są w niej dobre - westchnął ojciec.
- Jak to?
- Nie jest dobrze, że wyśmiewasz się z kolegi, przyrównując go do trolla. Może mu być przykro.
- No coś ty, tato! Cyprkowi? - zdziwiła się Gosia. - Przecież on się nie dowie, a jak by usłyszał i przeczytał, to pewnie by się nawet nie domyślił.
- Może masz rację, dziecko, ale ty wiesz o kim piszesz. I wiedzą koleżanki. Prędzej czy później Cyprian się o tym dowie.
- Ale on też się ze mnie zawsze wyśmiewał. Ciągle mi dokuczał. To mój wróg. A poza tym, czy to nie ja wyciągam do nie go rękę? Przecież chcę zaprosić go na klasowe spotkanie.
- Gosiu - powiedział poważnie tata - zapraszasz i tak wszystkich.
- Ja go po prostu nie lubię - dziewczynka zaczęła się niecierpliwić - jest przemądrzały i ciągle się przechwala.
- Nie, nic ciągle, Gosiu - tata popatrzył Gosi prosto w oczy. - Dowiedziałem się kto wpłacił pieniądze ma twoją operację. To był tata Cypka. Jak wiesz ten człowiek jest bardzo bogaty. Wczoraj z nim rozmawiałem. Chciałem mu podziękować. Ale on powiedział , że to nie jego zasługa, tylko Cypka.
- Co?
- Tak, Cypek był u ciebie któregoś dnia i bardzo się przejął. Poszedł do swojego ojca i zaczął mu, cytuję, wiercić dziurę w brzuchu. A potrafi być bardzo przekonujący. Ponoć zrezygnował nawet z wyjazdu na wakacje, żeby jego ojciec mógł przeznaczyć zaoszczędzone pieniądze na twoje leczenie. Miałem tego nie mówić, bo ten chłopiec nadał chciał być anonimowy, ale musiałem, bo wiem, że dalsze twoje żarty mogłyby go bardzo zranić.
Gosia czuła, że na zmianę blednie i czerwienieje. Zupełnie nie wiedział, co powiedzieć. nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Nagle wstała i ciężko oparta na kulach weszła do pokoju. Chwyciła swoja książkę i usiadła na łóżku. Potem zaczęła wertować kartki. Płacząc, wyrywała wszystkie strony z opisami Cypka. Darła je na drobne kawałeczki."


Oficyna Wydawnicza "Vocatio"
Warszawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz