wtorek, 21 lipca 2015

"JAGIEŁŁO POD... PRYSZNICEM OPOWIEŚCI O WŁADCACH POLSKI" Paweł Wakuła


Słuchajcie! To nie jest żaden kolejny podręcznik do historii, to fajna, taka spontaniczna opowieść o ludziach, którzy starali się rządzić naszym państwem od początku istnienia do rozbiorów. A że tworzą historię to tylko przypadek:-) Dlaczego? Bo wszystko tu zawarte to jak serial-tasiemiec ciągnie się od 10 wieku do 18 przedstawiając nam koleje losu różnych osób, bardziej lub mniej mądrych, bystrych, zaradnych, słabych, uległych czy przebiegłych. Ich biografie i przypadki to zbiór ciekawostek budujących napięcie, rozczarowanie lub wzbudzających podziw i dumę. Niesamowite wydarzenia, interesujące szczegóły i wiele wyjaśniających dygresji czynią lekturę tak wciągającą, że spokojnie pochłoniecie ją w jeden wieczór. Narrator w osobie dziadka snuje opowieści niczym bajarz w gronie rodziny, która na nowo poznaje dzieje Polski. Nic jednak nie mija się z prawdą, choć podaną w luźniejszy sposób. Interesujące spojrzenie na historię, nie przypomina szkolnego nauczania, choć i pod tym względem dużo się zmieniło. Książka dla każdego, a zwłaszcza dla tych, którym obce są daty i niechętnie przyswajają fakty, jak choćby główny bohater. Kuba przynosi bowiem złe oceny z historii, na co nie ma zgody taty. I tak rozpoczyna się niezwykle interesujący cykl wykładów dziadka. Przenoszą one czytelników w czasy średniowiecza, odrodzenia, wielkich bitew, powstań, koronacji, ale także ucieczek, zdrad i oszustw,  a to wszystko z udziałem naszych wielkich królów i książąt.  Opowieści po części mroczne, tragiczne, śmieszne i kryminalne, jak życie każdego z nas, przynoszą niespodzianki i zdziwienie. Wiedzieliście może, że Władysława Łokietka uratował pająk przed Wacławem II, albo, że Mikołaj Kopernik wsławił się obroną zamku w Olsztynie przed Krzyżakami lub to, że Władysław Warneńczyk miał sześć palców u jednej stopy? Fabuła pełna dobrego humoru, bogatej stylistycznie narracji powoduje, że trudne daty, nazwy i imiona  zapadają w pamięć. Świadczy o tym szóstka na świadectwie Kuby, ale za to geografia trochę kuleje. Nie mogę się więc już doczekać kontynuacji, kiedy to dziadek z równie wielką pasją opowie nam o przyrodzie. Szczerze polecam.



"Dzisiaj na obiad wasze ulubione danie! - mama postawiła na stole drewnianą tacę z rozgrzaną patelnią i parujący garnek.
- Placki po węgiersku! - zachwycił się tata. Nałożył na talerz złocisty krążek i obficie polał gulaszem. Włożył kęs do ust i z błogości aż przymknął oczy. - Mniam! Kocham Węgrów!
- Gulasz to bez wątpienia ich wynalazek - zgodził się dziadek - Ale placki ziemniaczane są tylko polskie!
- To się nazywa wzorcowa współpraca między narodami... - powiedział z pełnymi ustami tata.
- Nasze współdziałanie ma rzeczywiście długą tradycję - odparł dziadek. - Już za panowania Władysława łokietka południowi sąsiedzi byli naszymi najbliższymi sojusznikami. Podobnie było w czasach Kazimierza Wielkiego, nic więc dziwnego, że po jego śmierci na polskim tronie zasiadł król Węgier, Ludwik z dynastii Andegawenów.
- Zaraz, zaraz! - zmarszczyła brwi mama. - Przecież mówiłeś, że Kazimierz miał córki i synów!
Dziadek bezradnie rozłożył ręce.
- Niestety, ani potomkowie z nieprawego łoża, ani córki nie mogli odziedziczyć korony, takie było wówczas prawo.
- Co to za prawo, które dyskryminuje kobiety! - naburmuszyła się mama.
- A co z innymi Piastami? - spytał tata. - Przecież od czasów rozbicia dzielnicowego na śląsku i Mazowszu roiło się od książąt z tej dynastii. Czy jeden z nich nie mógł zostać naszym królem?
- Boczne linie nie miały praw do tronu, a poza tym w grę wchodził wielka polityka - wyjaśnił dziadek. - Polska, zagrożona z dwóch stron przez Czechów i Krzyżaków, potrzebowała wsparcia Węgier. Jako że Kazimierz nie miał męskiego potomka, a jego siostrzeniec Ludwik był w identycznej sytuacji, obaj władcy zawarli układ: ten z nich, który przeżyje drugiego, miał otrzymać w spadku jego królestwo. W głębi serca polski król miał nadzieję, że ta umowa nigdy nie zostanie zrealizowana, marzył, że jego następcą zostanie ulubiony wnuk , książę Kaźko słupski. Ale stało się inaczej..."




Wydawnictwo Literatura 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz