poniedziałek, 27 lipca 2015

"KULTURA PIASTÓW DLA DZIECI" Jarosław Gryguć



Pomimo zakończenia roku szkolnego warto sięgnąć po te lektury, tak na luzaka:-). Poczytać, pooglądać i zaznajomić się z Piastami od innej niż szkolna strony. To, co oferują te książeczki, to wspaniała podróż w czasy wojów, rycerzy, królów i początków Polski. Wszystko drobiazgowo zilustrowane sprawia, że poczujemy się jakbyś tam byli naprawdę. Opisane i pokazane detale w postaci monet, pisma, części garderoby czy uzbrojenia oraz jedzenia,  umożliwiają szczegółowe zapoznanie się z tym jak żyli i czego doświadczali nasi przodkowie. Super zabawa i nauka w jednym! Duże litery, kredowy papier i nieodstraszająca ilością stron lektura przyciągnie oko małego czytelnika, a podane przystępnym językiem  informacje na długo zostaną zapamiętane przez małą główkę. 



"Kościoły romańskie miały bardzo gruba ściany, konieczne do przenoszenia na podłoże ciężaru kolebkowych sklepień i dachu. W budowlach gotyckich, dzięki zastosowaniu sklepień ostrołukowych z żebrami - kierujących ciężar sklepienia na filary, łuki oporowe i przypory - ściany przestały pełnić funkcję konstrukcyjną. Mogły być cieńsze, wyższe i posiadać ogromne, wypełnione witrażami okna."



"Za przygotowanie książęcych biesiad odpowiedzialni byli specjalni urzędnicy dworscy. podczaszy zajmował się rozlewaniem napojów do kielichów i dbaniem o to, by trunków nie zabrakło. Wspierał go w tym cześnik, którego obowiązkiem było podanie kielicha samemu władcy. Do stolnika należało ustawienie stołów i nakrycie ich do uczty, a w czasie jej trwania- doglądanie podawania potraw. Stoły składały się z desek ułożonych na kozłach. Biesiadnicy siadali na ławach i skrzyniach. Na stołach leżały obrusy i serwetki do wycierania rąk. Kolejność podawania potraw byłą przypadkowa - deser mógł znaleźć się na stole przed daniem głównym, liczyła ie jedynie obfitość jedzenia i picia oraz długość biesiady, a te potrafiły trwać nawet kilka dni."



"Ubiór kobiecy składał się z długiej koszuli zwanej giezłem i krótkiego lub długiego fartucha.Mężczyźni wkładali koszule krótsze, a nogi obwiązywali onucami i wielobarwnymi taśmami plecionymi z wełny tzw. krajkami. Co zamożniejsi nosili przywiązywane do paska nogawice. Nie noszono spodni. W pasie przewiązywano się sznurkiem, krajkami lub paskiem. Mocowano do nich sakiewki, noże, krzesiwa i inne potrzebne przedmioty. Przed chłodem chroniono się prostokątną narzutą, spiętą pod szyją agrafką. W zimie noszono kożuchy."



"Konie drużynników miały około 140 cm wysokości w kłębie, nieco mniej od dzisiejszych wierzchowców liczących 150-170 cm. Wywodziły się od leśnych koników zwanych tarpanami, po których dziedziczyły szarą lub jasnobrązową maść, czarne grzywy oraz niewielkie wymagania bytowe. Ponieważ w boju najwięcej znaczyły konie duże i silne, władcy prowadzili hodowle, w których drogą selekcji i krzyżowania ras uzyskiwano coraz roślejsze osobniki. Zajmowały się tym wyspecjalizowane osady służebne, czego widocznym do dzisiaj śladem są nazwy niektórych wsi, np. Kobylnica ( wieś położona między Gnieznem a Poznaniem)"




Wydawnictwo Media Rodzina



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz