Jedenastoletni bohater przeżywa dziwne, ale wesołe przygody. Szuka zaginionego kota Śnieżynkę, którego wcześniej przypadkowo potraktował czerwoną wodą po farbkach. Spotyka nudnego pisarza. Musi poradzić sobie ze starszą siostrą, z którą nawzajem robią sobie złośliwe żarty. Z kolegami w szkole robi żarty nauczycielom. Wydarzenia te miały oczywiście swoje konsekwencje, ale nie zawsze przyjemne dla chłopca. Wszystko to składa się na obraz dorastającej młodzieży - żywiołowej, beztroskiej i ciekawej świata. Dodam jeszcze, że Leszek ma pseudonim - Peszek, a dlaczego taki? Tego dowiecie się z tej zabawnej i zwariowanej książki.
"-Śnieżyyyynkooo! - zawołała mama słodziutko jak zwykle do kotki. - Gdzie jesteś? Kici, kici! -Pomaszerowała do saloniku. - Kici, kici, kici!
- Co tam znowu? - zapytał tato zza swojej gazety.
- Widziałeś może Śnieżynkę?
- Nie, raczej nie - odmruknął.
Leszek tymczasem najciszej, jak umiał, wymknął się do korytarza i zmierzał już ku schodom.
- ALE - podjął tato, wyrażając się zdecydowanie dużymi literami - mam pewne domysły.
Chłopiec zamarł na schodach.
- Kilka dni temu - ciągnął tato - znalazłem ją w piwnicy. Spała w moim pudełku z narzędziami.
- Drzwi od piwnicy są zamknięte - zauważyła mama.
- Znakomicie - skwitował tato. - I tak jednak uważam, że ta kotka jest odrobinę... zbzikowana, jeśli wiesz, co mam na myśli.
- Nie - ucięła mama. - Nie wiem, co masz na myśli. Widziałeś ją czy nie...
- Noo...
- Co: noo? - nie ustępowała.
- No, wczoraj z kolei spała w miejscu, powiedziałbym, raczej nieodpowiednim. Ta znaczy, skrzynka z narzędziami jest dla kota co najmniej niewygodnym legowiskiem, ale bęben pralki chyba tym bardziej.
- Co takiego? - wychrypiała mama.
- Śnieżynka spała wczoraj w pralce - odparł tato. - To pewnie nic złego, ale raczej dziwne, nie?
W nienaturalnej, nieprzyjemnej ciszy, jaka zapadła, wszyscy usłyszeli dobiegające z kuchni charakterystyczne mielenie prania obracanego wraz z wodą w bębnie.
"O, kurczę!" - przeraził się Leszek.
- O, kurczę... - Tato powiedział to na głos.
- O, NIE-NIE-NIE-NIE-NIEEEEE! - wrzasnęła mama. Wyjąc jak syrena alarmowa, pobiegła do kuchni."
Wydawnictwo Debit
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz