niedziela, 22 listopada 2009

"BIAŁA ŻYRAFA" Lauren St John


O tej książce mogę powiedzieć tylko jedno: niezwykła. To i tak mało, na to co o niej naprawdę myślę, bo słów mi po prostu brakuje. Niby taka zwykła fabuła i prosta akcja powieści, a tak przyciąga i wciąga od pierwszej strony, że nie sposób się oderwać. Życie 11-letnia Martine z dnia na dzień zmienia się nie do poznania. W tragicznym wypadku traci najbliższych, jak również zimną i deszczową ojczyznę. Zmuszona zostaje opuścić Londyn i przenieść się do obcego Kapsztadu w gorącej Afryce Południowej. Tam bowiem mieszka całkowicie jej nieznana wcześniej babcia, która zdaje się wogóle nie chce mieć na głowie wnuczki. Jakby tego było mało wszyscy w domu, i szkole sprzysięgli się przeciwko dziewczynce bo, skrywają jakieś wielkie tajemnice. Jedynem jasnym punktem w tej historii, jak zdaje się Martine, jest biała żyrafa. Tylko z nią, a raczej z nim, bo to samiec, Brytyjka nawiązuje bliski kontakt. Okazało się, że było to przeznaczenie, jak również dramatyczne przeżycia i samo przybycie dziewczynki na dziki kontynent. Z czasem odkrywa ona także piękny dar u siebie i związaną z nim wielką odpowiedzialność. Młoda osóbka przeżywa wiele radosnych, ale i smutnych chwil, składających się na trudne dojrzewanie do poznania prawdy o samej sobie i swoich uczuciach. Niełatwo bowiem tak młodemu człowiekowi zrozumieć sens życia i przeobrazić to w czyn, kiedy wokół tylko strach i nienawiść. Kto tak naprawę kochając drugą osobę pozwoli jej odejść i dać jej tyle swobody ile sobie życzy. Bohaterka musiała, a raczej dobrowolnie chciała to uczynić, gdyż tego uczyła ją matka. Mówiła ona bowiem swojej córce: "Jeśli kochasz coś, wypuść to. Jeśli wróci, jest twoje. Jeśli nie, nigdy nie było". To się nazywa prawdziwa miłość. Sama będąc już, jak myślę, pełnoletnią i ukształtowaną wewnętrznie osobą, uczę się tego na co dzień. A czy dorastające dziecko poradzi sobie z tym wszystkim i nie zawiedzie przodków oraz ufających jej zwierząt. Autorka pięknym żywym słowem opisuje tę historię, a dzięki nieprzeciętnym opisom przyrody afrykańskiej, bardzo sugestywnym obrazom, czytelnik czuje się aktywnym obserwatorem wydarzeń. Opowieść o czystym, bezinteresownym uczuciu, historia rozwijającej się przyjażni między czlowiekiem, a zwierzęciem nigdy nie znudzi. Ta niebanalna, choć bajkowa historia napisana została pięknym literackim językiem, zapadając tym samym w pamięć. Umiejętnie dobrane słowa opisujące malownicze pejzaże i dzikość afrykańskiej natury, ciągle „siedzą” mi w głowie, skłaniając do zagłębienia się w temat i bliższego poznania prawdziwego życia w Afryce. To nie blef, naprawdę mnie to wciągnęło. I jeszcze jedno. Książka uczy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Choć mnie nie musiała przekonywać do tego, a tylko utwierdziła w tym przekonaniu, wiem, że wielu jednak twierdzi, iż nie ma czegoś takiego jak zapisane losy każdego z nas. Może jednak ta lektura skłoni do głębszego zastanowienia się nad tym tematem. W zasadzie wszystko jest na plus, oprócz tego, że książka tak szybko się kończy. Na szczęście mam coś na pociechę. Po pierwsze powstaje film na kanwie „Białej żyrafy”, który z ciekawością obejrzę. Choćby po to, by popsioczyć na nieudaną ekranizację, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z dobrym przekształceniem słowa w obraz. Mam nadzieję, że jednak się miło rozczaruję. A po drugie, i tu o wiele lepsza wiadomość – powstaje kontynuacja przygód Mariny Allen. Główną bohaterkę spotkamy bowiem w drugiej części pod tytułem „Pieśń delfina”. Już nie mogę się odczekać.

"- Uratowałaś mi życie - powiedziała dziewczynka. Biała żyrafa odsunęła się gwałtownie z nerwowym parsknięciem. Cofnęła się, drobiąc jak koń, póki nie znalazła się w bezpiecznej odległości. Martine ostrożnie podniosła się z ziemi. Biała żyrafa znacznie nad nią górowała. Niebo się nieco przejaśniło i w słabym blasku zamglonego księżyca Martine dostrzegła niezwykłe piękno tego stworzenia. Jego sierść skrzyła się niczym śnieg w blasku słońca, na całej powierzchni ozdobiona srebrnymi łatami z lekką nutą cynamonu."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz