poniedziałek, 30 listopada 2009

"TSATSIKI I MAMUŚKA" Moni Nilsson


Sama nie wiem co mają w sobie książki autorów skandynawskich, że tak bardzo wciągają dorosłych. Trzeba bowiem powiedzieć, że nie sa one tylko dla dzieci przeznaczone. Są tak szczere, spontaniczne, a przede wszystkim prawdziwe, że chce się ciągle do nich powracać. Nie inaczej jest z tytułem"Tsatsiki i mamuśka". To chyba nasze nazbyt opiekuńcze podejście do dzieci, a wcześniej naszych rodziców do nas spowodowało, że jesteśmy głodni takiego surowego podejścia do pewnych spraw życiowych. Do śmierci, samotności, sexu czy miłości. To właśnie z lektur Ulfa Nilssona ("Żegnaj , panie Miffinie"), Sveina Nyhusa ("Tata!"), Asa Lind ("Piaskowy Wilk"), Ulf Stark ("Jak mama została Indianką", "Czy umiesz gwizdać, Joanno", "Jak tata pokazał mi wszechświat") dowiadujemy się tego, co najważniejsze, ale w sposób nienachalny, a spokojny, czysty i konkretny. Książka , którą teraz opisuję należy do tych bardziej zabawnych, choć nie brakuje bohaterom problemów i zmartwień. Tytułowy Tsatsiki nie zna swojego taty, co wraz z dorastaniem martwi go bardziej, bo każdy może pochwalić się obojgiem rodziców, a on tylko mamuśką. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobił rozdział o zabawie dzieci w dom, gdzie chłopcy i dziewczynki podpatrując dorosłych porozbierali się do naga i weszli do łóżek. Jednych dorosłych to oburzyło, innych rozśmieszyło. Ja jednak należę chyba do tych bardziej konserwatywnych rodziców, ale to pewnie kwestia wychowania, właśnie takiego pruderyjnego i zamkniętego na nowoczesne wychowanie. Skandynawowie inaczej traktują swe pociechy, bardziej partnersko, odbarzając większym zaufaniem. Uczą dystansu do siebie i otoczenia. To właśnie widać w ich książkach. I to się podoba.





http://www.zakamarki.pl/

1 komentarz:

  1. Bardzo, bardzo fajna ksiażka. No właśnie, co tkwi w tych Skandynawach, że super piszą dla dzieci. Może przez ten surowy klimat tak bardzo rozbuchała im się wyobraźnia?:)

    OdpowiedzUsuń