czwartek, 18 marca 2010

"NIC" Maria Marjańska-Czernik

W dzisiejszych czasach, kiedy tak naprawdę nie ma miejsca na żadne NIC czy żadnego NIKT, ta książka to prawdziwa rewolucja. Bo jak to możliwe by jeszcze COŚ takiego istniało sobie spokojnie, chodziło koło nas, blisko z nami żyło. Każdy przecież dąży do tego by mieć COŚ i być KIMŚ. Odpycha to co nijakie i mierne. Choć może nie zdajemy sobie sprawy czy faktycznie takie jest. Ba,  nawet nie wiemy dokładnie co to znaczy. Inaczej się po prostu nie da. W przeciwnym razie człowiek nie istnieje. Jeśli nie ma NIC to, tak naprawdę nic nie znaczy. Mało kto inaczej rozumie współczesny byt. A tu proszę - książka o NICZYM i NIKIM. Oni także istnieją. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak blisko nas. A raczej my obok nich. Bo, czyż nie jest na odwrót? To my, szczerze mówić, każdy z nas, jest NIKIM i ma wielkie NIC. Tylko, że nadaliśmy wiekszości tych spraw i osób odpowiednią range, status, ważność i sens. Dlatego całe życie wartościujemy: co jest CZYMŚ lub KIMŚ. Robimy to jednak z własnej perspektywy, stąd różne osądy i hierarchie. Należałoby choć od czasu do czasu spojrzeć na COŚ oczami innego człowieka, z drugiej strony. Może wtedy mniej byłoby zarozumiałości, zazdrości, pychy i obojętności. Zwykłe NIC i szary NIKT również mogą być ważne i ciekawe. Wystarczy trochę więcej uwagi, spostrzeagwczości i zainteresowania, by odkryć w nich COŚ i KOGOŚ.
Nie jestem wyrocznią w tych sprawach, ale wydaje mi się, iż książka przeznaczona jest dla starszych i bardziej "życiowo" doświadczonych czytelników. Niemniej jednak można podesłać ją młodszym, choćby po to by dać im szansę odczytania treści na swój sposób. Bo to pewne, że każdy znajdzie tu własną interpretację. I to jest najważniejszym przesłaniem tej książki.

"Autobus zatrzymał się przy dworcu kolejowym. Nie namyślając się dlugo, NIC poszło na peron i wsiadło do międzynarodowego ekspresu. Weszło do przedziału i usadowiło się pewnej pani na kapeluszu. Miało stamtąd lepszy widok przez okno. Pani przez całą drogę narzekała:
- Żebyście wiedzieli, ile kłopotów mam na głowie!
A krewni pocieszali ją:
- To NIC, na pewno już niedługo spadni ci to z głowy!
NIC rzeczywiście spadło tej pani z głowy, gdy tylko pociąg zahamował."

http://www.stentor.com.pl/

3 komentarze:

  1. Odbieram tę książkę na poziomie zabawy językowej przede wszystkim. Największym jej atutem są ilustracje Krystyny Lipki-Sztarbałło. To najoryginalniejsza polska ilustratorka.
    Pozdrawiam, Zorro 009

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Dziękuje za odzew. Ciekawa byłam jak inni ją odbierają. Faktycznie świetne są tu "igraszki językowe", ale to właśnie nie jest jeszcze rozumiane przez moje dzieci.
    Dla dorosłego jak najbardziej.
    pozdrówka

    OdpowiedzUsuń