poniedziałek, 2 listopada 2009

"WARSZAWA. SPACERY Z CIUMKAMI" Paweł Beręsewicz

I znów miałam niebywałą okazję oraz wielką przyjemność wędrowania z przesympatyczną rodzinką Ciumków. Bo trzeba wiedzieć, że tych czworo ciągle jest w biegu lub w rozjazdach. Tym razem towarzyszymy im w chodzeniu. Po Warszawie. Tak, tak. Tata postanowił pokazać juniorom prawdziwą stolicę, nie tylko te znane i sławne ulice, zabytki i miejsca, ale także zapomniane, mniej uczęszczane czy nawet omijane dróżki, skwery i kamieniczki. Przy tym jest tyle tajemniczych historii, anegdot i legend, że nie sposób namacalnie nie zapoznać się z kulturą Warszawy. I to nie tylko przez duże "K". To właśnie składa się na codzienne życie i pracę warszawiaków. Mnie tym bardziej zaciekawiło takie właśnie odkrywanie stolicy, bo sama nie znam jej prawie w ogóle. Wstyd się przyznać, ale moja wiedza opiera się na kilku faktach, garstce wiadomości z encyklopedii i obiektywnym spojrzeniu na to miasto przez pryzmat map, szkiców czy ilustracji. Setki kilometrów, które dzielą mnie od stolicy nie powinno być żądną wymówką, a jednak jest i tym bardziej mi żal, iż nie stworzyłam sobie do tej pory żadnej okazji by tam zagościć. A szkoda, bo to czego dowiedziałam się z tego przewodnika, jest tak wciągające, że chciałoby się spacerować razem z Ciumkami. Dodatkowo córka namiętnie ogląda fotografie, dopytując się ciągle kiedy tam pojedziemy. To już jest poważniejsza motywacja, by wreszcie zawitać w Warszawie, prawda? Co by nie mówić, Paweł Beręsewicz po raz kolejny zabrał nas w pasjonującą podróż, zachęcając do ciągłego poszukiwania nowych miejsc. Nie jest to łono natury, co prawda, a największa aglomeracja w Polsce, ale książka została tak dowcipnie i zajmująco napisana, że nawet nie zorientujemy się ile autor przemyca w niej suchych faktów. Co najważniejsze, w ogóle się nie znudzimy, a wręcz przeciwnie. Ciekawskie i dogadujące ciągle dzieci zadają podczas wycieczek tyle pytań, że tata po prostu musiał wykazać się sporą wiedzą na różne tematy i choć nie zawsze podobało się młodym gadulstwo rodziców, to właśnie dzięki temu mogli dowiedzieć się tego czego nie ma w książkach. Ostatnim słowem więc, zachęcam Was byście sięgnęli po tę lekturę, bo naprawdę warto. Ten przewodnik, choć nie podobny do innych nazbyt oficjalnych, przyda się nie tylko niedzielnym turytom, ale również stałym bywalcom i mieszkańcom Warszawy. I tylko w skrytości marzę o tym, że pan Paweł może zechce zawędrować kiedyś do Krakowa i spisać wrażenia z tamtejszych spacerów. Bardzo na to liczę!

"-Kiedy wracamy? - odezwała się wreszcie Kaśka.
Tata zrobił zdziwioną minę i powiedział, że przecież ok kolumny Zygmunta przeszliśmy najwyżej dwieście metrów, więc nie powinniśmy być zmęczeni. Zaczęliśmy z Kaśką mdleć, flaczeć i słaniać się na nogach, bo dwieście metrów po muzeum to jak dwadzieścia kilometrów w górach i gorzej to już może być tylko w sklepie. Tata sam musiał być zmęczony, bo zamiast dalej dyskutować, obiecał, że to już naprawdę końcówka. Jęcząc głośno, ruszyliśmy wąską uliczką o nazwie Dziekana wzdłuż ściany warszawskiej katedry. Nad Dziekanią przechodził tajemniczy zadaszony ganek. Podobno zbudowano go po to, żeby król mógł sobie bezpiecznie przechodzić z zamku na mszę do katedry. Wcześniej musiał wychodzić na dwór i pewnego razu omal to się źle nie skończyło. Kiedy król Zygmunt III szedł do kościoła, napadł na niego obłąkany szlachcic Michał Piekarski i usiłował go zabić. Na szczęście królowi nic się nie stało, ale Piekarski został skazany na straszne tortury i śmierć.
- Stąd się wzięło powiedzenie, że ktoś plecia jak Piekarski na mękach - powiedziała mama.
Trochę się z tego śmiałem, ale potem pomyślałem sobie, że każdy by plótł, gdyby go przypalali ogniem - nie tylko ten biedny Piekarski, któremu się pomieszało w głowie."


1 komentarz:

  1. Witam,

    bardzo ciekawy tekst, gwoli sprostowania albo uzupełnienia - spacery po Krakowie wydała w Skrzacie Ewa Stadtmuller - przewodnik nosi tytuł "Kraków i okolice" :)

    pozdrawiam,

    Łukasz Libiszewski

    OdpowiedzUsuń